Dzisiaj niedziela. Miałam porysować, coś napisać ( bo piszę także książkę), ale nic z tego nie wyszło. Dlaczego? Odpowiedź jest jedna, prosta i brzmi: SZKOŁA. Siedziałam prawie cały dzień nad książkami i jestem bardzo, bardzo zmęczona. Poza tym jeszcze nie ochłonęłam po konkursie z matmy, o którym chyba już wcześniej wspominałam. Siedziałam w mojej 'kochanej' szkole od ósmej do osiemnastej. Miałam wrażenie, że mój mózg eksploduje, dodatkowo nie mogłam się prawie wcale ruszać z powodu zakwasów po czwartkowym wf-ie. Ale przecież co Cie nie zabije, to Cie wzmocni! Tyle, że ja czuje się już jakbym umarła. A teraz mam dla was rysunek. Z sierpnia. 2012.
Bez twarzy. I oczywiście mogłabym, tu teraz napisać, że celowo tak zrobiłam. Że miałam taki kaprys i nie dorysowałam jej buźki. ALE NIE. Ona nie ma twarzy, bo najzwyczajniej w świecie nie chciała mi wyjść. Próbowałam chyba ze sto razy i w końcu się poddałam. Jednak myślę, że jej kurtka mi się udała. Bardzo.
No to tyle. Może w tygodniu coś będzie. Baaaj!
jeździec bez twarzy :) tak, masz rację, kurtka świetna!
OdpowiedzUsuń